niedziela, 30 października 2011

Pa...

Żelazko, czajnik, garnek z gotującą się zupą, pralka, gniazdko elektryczna. Co łączy te wszystkie elementy ze sobą? Po pierwsze, są to ulubione przedmioty Czekoladki do obserwowania, a po drugie, że wszystkie są na swój sposób niebezpieczne. Czasami zastanawiam się, dlaczego dzieci tak uwielbiają rzeczy, którymi mogą wyrządzić sobie krzywdę? Ech. Stąd w nas, dorosłych olbrzymia odpowiedzialność za nauczenie Bąbli co można dotknąć, a czego należy się wystrzegać. Nie raz wspominałam o tym, że Bartek jest bardzo, ale to baaaardzo ciekawym świata chłopcem. Wszystko musi widzieć z jak najbliższej odległości, potrafi tak manewrować ciałem na rękach człowieka, że niemożliwym jest nie pokazać mu co się dzieje w pralce lub w garnku. Można śmiało powiedzieć, że łazienka i kuchnia to jego ulubione pomieszczenia. Wykorzystując momenty pokazywania "tych jakże ciekawych przedmiotów" staramy się zawsze powtarzać Karmelkowi, że nie wolno dotykać tego czy tamtego, bo parzy, bo jest niebezpieczne, bo gorące, bo będzie boleć Bartusia. Słowo "pa" powtarzane jest do znudzenia. Jest to skrót od słowa "parzy", które mam nadzieję utkwi Bartoliniemu bez konieczności przekonania się na własnej skórze o jego "sile". Na razie jest nam o tyle łatwo, że Simba jeszcze nie chodzi i wszędzie jest w towarzystwie dorosłej osoby, więc sam niczego nie dotknie, ale jak tylko odkryje uroki samodzielnego poruszania się to czuję, że nasz dom będzie jednym wielkim "zabezpieczeniem". Z ciekawości nawet przeczesywałam już Internet w poszukiwaniu różnych rozwiązań, które przyczynią się do stworzenia bezpiecznego Czekoladowego miejsca. Coś czuję, że lada moment w ruch pójdą wszelkie bramki ochronne na schody, zaślepki do kontaktów, blokady do szafek, nakładki na narożniki i wiele, wiele innych mniej lub bardziej potrzebnych zabezpieczeń. Dlaczego o tym wszystkim wspominam? Do myślenia dało mi przykre wydarzenie, które spotkało naszych bliskich znajomych kilkanaście dni temu. Ich roczna córeczka przez przypadek wylała na siebie gorącą herbatę, w skutek czego niestety wylądowali na dwa dni w szpitalu. Ech. Przykra sprawa. Na szczęście wszystko jest ok, ale ile się nacierpieli to ich. Ich przypadek dał mi do myślenia, że to jest najwyższy czas, żeby pomyśleć o bezpieczeństwie Bartka i co najważniejsze, żeby zminimalizować do zera możliwość przydarzenia się podobnego nieszczęścia. Stąd też od tej pory gorące napoje znajdują się jak najdalej od szybkiego Bartunia, gdyż już nie jest bezwładną żabką, baaa, jego sprytne łapki poruszają się z taką prędkością, że sama nie daję rady nad nimi zapanować. Co więcej, wszelkie niebezpieczne przedmioty schowane zostały głęboko do szafy, teraz gdy Czekoladka odkryła radość z chwytania różnych przedmiotów jest to jak najbardziej wskazane. Wiem, że nieszczęścia chodzą po ludziach, ale jeśli można czemuś zapobiec to lepiej to zrobić. W końcu powszechnie wiadomo, że lepiej  jest zapobiegać, niż leczyć. I tego się trzymajmy :)))


Do poczytania:

A w jaki sposób Wy zapewniacie bezpieczeństwo swoim dzieciom? Być może "podrzucicie" mi jakąś cenną wskazówkę :)

***

7 komentarzy:

  1. To co dzieci wlasnie lubuja najbardziej :P U nas bylo podobie

    dzieciaki lubieli gaz odkrecac bawic sie kurkami a takiemu nie przetlumaczysz ze to niebespieczne wiec tak czy siak kupilismy specjalne drzwi takie bramki i zastawilismy kuchnie co by nie wchodzili gazu nie odkrecali szafek nie otfierali z nozami.... ale i tak mialam takie klamry na szafkach co by nie otfierali... Teraz uffff spokoj jak i jeden tak i drugi wiedza ze do kochni wejsc nie wolno w sumie to my mam y taka kuchnie razem polaczona z jadalnia ale wiedza ze po za blat wejsc nie moga :P

    Trzymaj sie ciepelkowo slonko :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak niestety też się tego boję a najbardziej nie kontaktów i gorących rzeczy tylko schodów. My mamy pierwsze piętro w domu środkowe i aby zejść do kuchni czy wejść na górę trzeba pokonać dwa skosy schodów czyli taka mała klatka schodowa. Tylko że te schody nie mają barierek i bramkę chyba trzeba będzie postawić w korytarzu albo zagrodzić całe schody w górę i w dół - ciężko to wyjaśnić ale powiem Ci, że kto do nas nie przyjdzie boi się tych schodów. Moja mama jak miała małą znieść na dół to dawała ją mi bo powiedziała, że nie bierze na siebie odpowiedzialności. Wstawie fotkę w nast. poście ad. Twojego wpisu. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Paula - koniecznie musicie pomyśleć o zabezpieczeniu tych schodów, najlepiej wstawić tam bramkę, żeby Ada nie mogła się tam przedostać, a swoją drogą może warto by było dorobić barierki? Wiadomo, że i tak trzeba by zagrodzić te schody, ale barierki to i dla Was by się przydały :) Pozdrawiam :*

    Lesli - właśnie z tymi kurkami od gazu też jest problem, u nas na razie Bartek nie potrafi ich odkręcać, ale lada moment i się tego nauczy... Ech tyle rzeczy do zabezpieczenia, aż głowa mała :P Trzeba się wczuć w dziecko i iść ego tropem przy zabezpieczaniu domu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. my jeszcze nie zabezpieczamy domku przed Emka, no narazie ja takie rzeczy nie interesuja poza otwieraniem szafek, tam na szczescie nie ma nic niebezpiecznego przynajmniej na ta chwile, innym sposobem zamykamy drzwi od kuchni. Tylko tam sa niebezpieczne przedmioty - noze i wszystko inne, a jak gotuje, to wkladam ja do wysokiego krzesla dzieki czemu nie musi zagladac wprost do garnka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książki - wiesz, że dzieci wejdą na parapety, półki, nawet korzystają z półek jak drabinek. Więc wszystkie książki albo baaaaardzo wysoko, albo do piwnicy, bo mi je darły :(
    Zapomnij o roślinach na półkach, parapetach.
    Usuń firanki i zasłony - lubią pociągać.
    Jak masz mały dywan, to lepiej usuń, albo przymocuj taśmą - bo lubią chować się pod dywanem jak pod kołderką.
    W ogóle dużo tego jest, na bieżąco trzeba obserwować dziec, co je zaciekawia, i usuwać, i ograniczać dostęp czy zamieniać

    OdpowiedzUsuń
  6. Paulina, u mnie zrobiłam tak, że duża szuflada w kuchni ma wywalone już rzeczy gratowe, i tam wsadziłam zabawki. To dzieci do mnie przychodzą i otwierają szufladę, a tam cud zabawki, których nie mają u siebie, to spokojnie się bawią tam, gdy ja gotuję i mam na nie oko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Koniecznie kontakty, gorące rzeczy trzymać z dala ale także pokazywać, że to może parzyć. Po jakimś czasie powoli eliminować zabezpieczenia na rzecz ostrzeżeń. U nas najpierw kuchnia była obszarem zabronionym (kocie jedzenie, śmieci, gotowanie itd.) ale potem usunęliśmy bramkę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)