poniedziałek, 13 czerwca 2011

USG bioderek part II i problemy laktacyjne.

Dzisiaj mieliśmy drugą, już ostatnią wizytę u lekarza na usg bioderek. Pierwsza była pozytywna, dzisiejsza również potwierdziła, że stawy biodrowe Bartulka są bez zarzutu. Samo badanie trwało dosłownie 2 minuty. O dziwo, Czekoladka zachowywała się nad wyraz spokojnie. W trakcie rozbierania wysyłała bezzębne dziąsłowe uśmiechy, a podczas samego badania gugała w najlepsze, ku mojej i Dużej Czekoladki radości. Bałam się, że Synek się zestresuje i włoski znowu będą w morzu łez. Na szczęście dzisiaj było inaczej :))) Włoski były suchutkie, a łzy dalej bezpiecznie mieszkały sobie w gruczołach łzowych :)))

Po badaniu udaliśmy się z Mężem na malutki spacerek, który jednak nie trwał długo z racji coraz wyżej zlokalizowanego słoneczka. Zdecydowaliśmy, że lepiej będzie otworzyć szeroko balkon i w zaciszu domowym pozwolić spać Bartusiowi. W międzyczasie zdążyłam zrobić pranie i zjeść II śniadanko (badanie było o 9 rano ;p). Jest to o tyle ważna informacja, gdyż postanowiłam jeść więcej, nawet na siłę. Moja waga zaczęła niepokojąco spadać, ostatnio osiągnęła nawet poziom 49kilogramów. Zaczęło to skutkować spadkiem pokarmu i kłopotami z wagą Bartusia. O ile moja waga nie jest znowu takim problemem pod względem wizualnym, o tyle waga Czekoladki mnie niepokoi. Na pierwszy rzut oka wygląda na dużego, zdrowego i silnego faceta, ale jak przychodzi moment ważenia to okazuje się, że wciąż przybiera za mało (ku zaskoczeniu wszystkich, bo naprawdę wygląda zdrowo). Pamiętacie jak jeszcze kilka dni temu pisałam, że zażegnałam kryzys laktacyjny i wszystko wróciło do normy? Bartuś przybrał wtedy 220g w tydzień. Tymczasem w tym tygodniu na wizycie kontrolnej (mamy zalecenie co tygodniowego ważenia Synka) okazało się, że Czekoladka przybrała tylko 80g. Serce mi zamarło, z trudem ukrywałam łzy przed wszystkimi obecnymi (Synek też nie lubi ważenia, jest wtedy taki przerażony, że serce mi pęka). Po naradzie z Mężem zdecydowałam, że pójdę po radę do pediatry Bartka. Decyzja była przewidywalna, a jednocześnie miażdżąca - DOKARMIANIE. Chyba nie muszę pisać, że wywołało to u mnie jeszcze większy zastój mleka. Zdrowy rozsądek nakazał zadzwonić do Mamy i poprosić o zakupienie polecanego Enfamilu A.R.  w aptece w centrum. Wieczorkiem podałam (a właściwie Czekoladowa Babcia) butlę Malutkiej Czekoladce. Bardzo to przeżyłam, jak każde kolejne dokarmianie (było ich 3). Nie mogłam w spokoju wysiedzieć w tym samym pokoju, w którym karmiony był Bartek (widzicie jak to brzmi? karmiony? nie przeze mnie? :((((), musiałam wyjść do toalety, bo łzy same leciały mi z oczu. Nikt nie rozumiał i nie rozumie mojego zachowania, nikt. Co prawda, wszyscy starali mi się to jakoś wytłumaczyć, że tak trzeba itp., ale ja sama nie umiałam i nie umiem sobie z tym poradzić. Czy ja jestem jakaś dziwna? Czy to złe, że chcę karmić swoje dziecko piersią, a nie mlekiem modyfikowanym? Wszystko to we mnie się skumulowało i postanowiłam podjąć samodzielną decyzję o zaprzestaniu dokarmiania. Próbuję rozkręcić laktację. Podaję Synkowi dwie piersi do ssania, piję więcej wody i mleka... i czekam na cud. W piątek znowu ważenie i mam nadzieję, że tym razem wyjdę z tarczą, a nie na tarczy. Jeszcze do Was prośba - polecacie jakieś skuteczne metody na rozkręcenie laktacji? Tak bardzo chcę karmić Synka piersią... chociaż do 6 miesiąca :((((((( Nie wiem jak dam sobie psychicznie radę, jeśli okaże się, że Synek dalej mało przybiera na wadze :( Prawdą jest, że mamy problemy podczas karmienia, przez pierwszych 5 minut wszystko idzie idealnie, a po chwili zaczyna się walka, która doprowadza mnie do stanów depresyjnych. Łudzę się, że ten niski przyrost w ostatnim tygodniu spowodowany jest stresem ze ślubem, uczelnią i ogólną sytuacją... W końcu jakby tak dodać ilość gramów przybranych przez te dwa tygodnie to wychodzi 300g... czyli nie tak znowu mało, czyż nie? A może jestem w błędzie? Ratunku!

PS. wybaczcie, że dzisiaj nie będzie nic z obiecanych tematów. na razie nie mam do tego głowy :(

***

10 komentarzy:

  1. Po pierwsze zero stresu, po drugie dużo pij, odżywiaj się, często przystawiaj ssaka i bądź dobrej myśli. Polecam też herbatkę na laktację Hipp. Ja piłam hektolitramk, na pewno nie zaszkodzi, a zmusi przynajmniej Cię do picia, a zawiera też przydatny młodemu koper włoski. Buziak. Magda.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic nie chcę mówić, ale dziecko to nie tabela z danymi - maluchy mają tak czasem, że długo, długo nic, a potem skokowo wszystko na raz za okres bez przyrostu... Podając mu mleko modyfikowane zmniejszysz defacto swoją laktację.

    http://mlekomamy.pl/index.php?page=zeby-mama-miala-mleko

    http://mlekomamy.pl/index.php?page=problemy#Za%20ma%C5%82o%20pokarmu%20%28kryzys%20laktacyjny%29.

    Polecam Ci udanie się do poradni laktacyjnej, na prawdę warto!

    OdpowiedzUsuń
  3. A i jeszcze - żeby mama miała mleko to musisz wypić 3 l wody, w upalne dni ta ilość się zwiększa bo organizm mamy zużywa więcej wody - tak więc wychodzi koło 4,5 - 5 l.
    Mój też walczy przy cycku. Rozgląda się, macha rękoma, macha głową, wali pięścią itd itd... ja go wtedy mocno dociskam i "unieruchamiam" na siłę. Po 4 miesiącu jak zaczniesz wprowadzać marchewki i kaszki to to przybieranie na wadze powinno się ustabilizować. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, wejdź na http://forum.gazeta.pl/forum/f,570,Karmienie_piersia.html . Tam doradza profesjonalna doradczyni laktacyjna. Wielu ludziom już pomogła. Generalnie pij melisę i nie waż co tydzień a co dwa, bo tylko się z tego ważenia stresu najesz. A stres zmniejsza laktację. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również polecam herbatki laktacyjne HIPP i Herbapol dla kobiet karmiących do zaparzania. I ogólnie pochłaniaj hektolitry płynów. Sama miałam problem z laktacją i musiałam dokarmiać przez dwa dni. Rozkręcanie trwa przeważnie dwa dni ;-D to takie pocieszenie, wiem,że może marne,ale zawsze to jakaś przybliżona granica. POWODZENIA! Na pewno się uda ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj kochana rozumiem Twoje łzy i bardzo podziwiam samozaparcie. Jesteś wielka!?Ja, kiedy miałam mniej mleka, to po każdym karmieniu ściągałam jeszcze laktatorem do ostatniej kropli, to mleczko, którego dzidzia nie chciała już dossać. Zawsze można przechować to mleczko, dozbierać i podkarmić bobo.

    A na pocieszenie powiem, ze nasz do 3 mies. jadł po 5 minut a i tak rósł;-)

    No i myślę, że dobrze, że waga nie spada...

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaa i właśnie - doczekaj do końca 4mies, bo potem będziesz dokarmiać zupkami i deserkami i tyle mleka nie będzie trzeba... To słowa naszej pediatry, bo też się bałam, bo karmię jedną piersią...I PIJ DUUUUUUUUUŻO!

    OdpowiedzUsuń
  8. kochana nie wiem czy lubisz ale to kazdej kobiecie polecali u nas w spzitalu bawarka i rozgazowane piwo karmi... uwierz mi ja mialam 2-3 litry mleka dziennie moze sprobuj bo wszedzie na forach tez jest to polecane... herbatki tak nie pomagaja jak piwo...tlyko zwykle karmelowe i rozgazowane i raz na jakis czas...

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jesteś sama :) Ja walczę o każdą kroplę teraz. Buuu i też muszę dokarmiać, nie starcza już na dwoje, a stres dodatkowo obniża ilość pokarmu. Ja pije herbatki HIPP i baby dream, piwo Karmi- coś pomaga. Moja mała dostała teraz podobno azs i to na białko. No i ja muszę ograniczyć nabiał, a tak go lubię. Moja waga też spada. :( Trzymaj się kobieto!

    OdpowiedzUsuń
  10. mój synek w sobotę skończy 3 miesiące. kryzysy laktacyjne zaczęły mnie dopadać dość wcześnie, gdy miał zaledwie 5 tygodni. zdarzył się dzień że mały wył bo nie miał co jeść, biedaczek. wtedy zdecydowałam się kupić paczkę mleka modyfikowanego. nakarmiłam go i wreszcie spokojnie zasnął... to był jedyny raz. potem również zdarzały mi się bardziej lub mniej kiepskie dni, gdy mleczko nie płynęło jak rzeka. pomimo nacisków ze strony rodziny, by go dokarmić zawzięłam się. zaczęłam czytać. działać. dodam, że to moje drugie dziecko. córeczka ma 3 latka i prawie 7 miesięcy karmiłam ją piersią, potem pokarm zanikł :( z mojego doświadczenia wynika, że nic tak nie działa dobrze na laktację, jak częste przystawianie dziecka!! im większy popyt, tym większa podaż, organizm nie będzie podejmował wysiłku produkcji mleka bez potrzeby. i to w te gorsze dni najlepiej co chwilę, co godzinę, nawet jak dzieciątko jeszcze się nie domaga, najlepiej wtedy własnie, bo gdy nie jest bardzo głodne to ssie spokojniej i cierpliwiej, zawsze coś się napije a nie ma stresu dla mamy i dziecka związanego z tym, że niewiele leci. a co najwazniejsze, pobudzi piersi do produkcji!!! herbatki laktacyjne służą wspomagająco, najwazniejsze przystawianie. tak samo jak właściwe odżywianie mamy, też wspomagająco, ale to nie jest prosty mechanizm - ile zjem, tyle mleka wyprodukuję!! nie jest tak łatwo. druga sprawa - unikać stresu i starać się w miarę wypoczywać, spać. nic mnie nie osłabia tak, jak moja mama naskakująca na mnie od samego rana, żebym jadła. i tak co chwilę. i huczy mi nad uchem. to wywołuje złość i stres. jasne, jem, staram się odżywiac racjonalnie, ale generalnie, organizm sam daje mi znać że potrzebuje jedzenia, że jest głodny. nie trzeba na siłę. piję dużo, wody mineralnej, naparu z kopru oraz kilka rodzajów herbatek laktacyjnych. jem ok. pól litra mleka. osobiście nie piję piwa ani bawarki. gdy przychodzi kryzys najgorsze jest to podejście do karmienia jak do sprawy życia i śmierci. bo to niezwykle spina i to taki stres że nie może z tego nic dobrego wyjść... trzeba się starać maksymalnie wyluzować, przekonać siebie że dam radę i karmić jak najczęściej!!! czytałam nawet radę żeby dzień czy dwa spędzić z dzieckiem w łóżku na wypoczywaniu i karmieniu. nie zastosowałam jeszcze, ale to chyba dobry pomysł. no i dokarmianie... to niestety pierwszy krok w kierunku utraty laktacji. dziecko będzie potrzebowało mniej mleka z piersi i stopniowo organizm zacznie go coraz mniej produkować. ALE... ale warto się nastawić, że mleko modyfikowane jest dobre i ostatecznie to nie tragedia, bo to też pozwala podejść bardziej na luzie!!
    tyle moich rad. a poza tym - u nas to samo... ciągłe problemy z brzuszkiem, może to kolki, może wzdęcia. ale ciągle są. czekam aż się skończą, podobno najgorsze są pierwsze trzy miesiące... a ja jeszcze kupiłam laktator ostatnio i zaczęłam ściągać ile się da wierząc, że nawet mimo ściągnięcia znajdzie się pokarm dla synka, a jak nie to mu mogę podać to co ściągnęłam...

    pozdrawiam i trzymam kciuki za sukcesy!!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze :)